sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 10. "Martwa, ale żywa"

Na imprezie było super. Widziałam i czułam że Grace bardzo się podoba. Mi również się podobało, ale ..
- No... Tak.. Zawsze muszą być jakiś ale. - powiedział jakiś to głos. Przeraziłam się. Nikogo nie było, a słyszałam czyiś głos. Był znajomy. To był ten sam głos co wtedy.
Nagle tamten głos dalej wypowiadał, ale teraz mówił tylko "Cassandra,Cassandra". Ten głos wypowiadał czyjeś imię czy co ? Byłam przerażona nie wiem co ten głos ode mnie chce. Najpierw był on, teraz głos. A może to cały czas jest on ?  Chciałam się komuś wyżalić. Ale komu? Grace nie, bo znam ją od niedawna, Damonowi też nie, uznał by mnie wtedy  za wielką wariatkę, a Danielowi i Harremu nie chcę zaś tym mieszać głowy. Została mi jeszcze moją fatalna matka, która się mną nie interesuje i Tina. Właśnie o niej zapomniałam na śmierć. Trzeba by się z nią spotkać. Trzeba przyznać że nie mam nikomu się tak naprawdę wyżalić. Życie jest trudne.
- Masz racje. Lepiej jest tam gdzie ja jestem i gdzie za niedługo będziemy tam razem. - zaś usłyszałam ten głos i jakiś szum.. Co to jest ? Moje myśli przerwał mi telefon.. O Tina dzwoni. Ucieszyłam się jak małe dziecko kiedy widzi, że jest dla niego jakiś prezent. Odebrałam.
- Cześć Samantho. Tak się cieszę, że odebrałaś telefon. Już myślałam że się obraziłaś za ..
- Cześć Tina. To ja się cieszę, że zadzwoniłaś. Kochana, ale za co miałam się obrazić? - zastanawiałam się. Codziennie odkrywam coś nowego od chwili poznania żniwiarza.
- Aa... Tam..  Jak i nie pamiętasz to i dobrze. - usłyszałam w jej głosie jakieś zakłopotanie. Czy ona jedna wiedziała co tam się tak naprawdę stało i tylko jej nie zmienili pamięci.
- Aa.. Tina, spotkamy się ?
- Oto samo chciałam się ciebie zapytać - zaśmiała się.
- Haha.. To kiedy masz czas?
- Może za pół godziny po ciebie przyjdę. Dobra ?
- Jasne, a może za 45 minut bo teraz jestem niedaleko lasu.
- No .. Dobra.. Ale od ciebie jest to tylko 10 minut więc byś się wyrobiła-  usłyszałam w jej głosie gniew.
- Tak wiem, ale muszę coś jeszcze załatwić. To za 45 min ?
- No spoko. To papa .
- Do zobaczenia.- rozłączyłam się i ruszyłam w stronę  domu .
Dalej myślałam co ten głos w mojej głowie może oznaczać.
A może ja tak po prostu szaleję na myśl, że jestem pół nieżywa.
Hm.. Ciekawe jak by się dowiedział Daniel, że słyszę jakieś głosy. Pewnie padł by w szał, że utrudniam mu trudną robotę.
A Grace by się tysiące razy by o to pytała. Tina.. hm.. Ona coś ukrywa.. A ja muszę się dowiedzieć czy pamięta coś z tego dnia jak było przyjęcie. Pewnie tak, ale boi  mi się o tym powiedzieć. Słyszałam w jej glosie strach przed czymś. A może ona też słyszy głosy tak jak ja? Niespodziewanie przed moimi oczami pojawiła się jakaś postać. Była ona zamazana i nie wyraźna. Trwało to tylko 3 sekundy i znikła, tak szybko jak i się pojawiła. Kim ona była ? To nie był żniwiarz, chyba. Ta postać uśmiechnęła się do mnie. Jakby chciała się upewnić jak wyglądam. Boję się, naprawdę się boję. I ruszyłam szybko w stronę domu.

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 9. "Martwa, ale żywa"

- Grace ! Przesadziłaś ! - gdy zobaczyłam jak wygląda poniosły mnie nerwy. Ona nic nie odpowiedziała, tylko się śmiała. Po chwili się skapnęłam, że wszyscy się na nas patrzą. Zrobiło mi się głupio.
- Dobra, dobra.. Idziemy Sami. - szarpnęła mnie i już kierowaliśmy się do wyjścia, gdy kelner szybko pobiegł do nas.
- A kasa za lody ?! - spojrzał się na nią, a potem na mnie.
- Ach, na moją anielską głowę. Zapomniałam bym.. O proszę. Reszty nie trzeba. -gdy wyciągała kasę, zobaczyłam jej anielski tatuaż było tam napisane po łacińsku "Angelus custodes", co znaczy "Anioł stróż". 
-Ale to jest za mało. - kelner spojrzał się na nią.
- Macie tu ceny naprawdę nieziemskie. U mnie za takie coś to kilka .. - nie dokończyła. 
Mężczyzna spojrzał się dla mnie jakby chciał powiedzieć " Może ty zapłacisz za koleżankę", ale ja szybko wyszłam. 


Gdy sobie już szliśmy do głowy padł mi świetny pomysł.
- Mam dla ciebie świetny plan - powiedziałam. 
 - Jaki ? - spytała się niezadowolona po tej całej sytuacji w knajpie już miała dość ziemskiego życia, ale ja ją muszę przekonać żeby była pod ludzką postacią, bo nie chce wychodzić za kretynkę, która mówi sama ze sobą.
- Idziemy dziś wieczorem na imprezę.
- A niech to diabła- powiedziała to gdy weszła do gówna.
Spojrzałam się i nie wyglądało to zbyt dobrze. Nagle w oczach mojej anielicy coś zabłysło.
- Pójdziemy się przebrać. A potem pójdziemy na imprezę.
- Grace, ale imprezy są dopiero po 21,a mamy teraz 11.
-No i .. Porobimy sobie sweet foty, będę miała co pokazać w domu. Jak wrócę.



Zapadła cisza, a potem poszliśmy do najbliższej toalety miejskiej. Moja anielica naprawdę ekstra ciuchy może wyczarować.
 - Grace, zazdroszczę ci. Możesz czarować takie ekstra ciuchy.
- Czy to takie fajnie ? Mary, moja anielska kuzynka miała lepsze.
- Grace, Grace, czuję że to będzie twój najlepszy czas. Zdobędziesz chłopaków na wyciągnięcie ręki.
- Ja nie mogę. Nie zapominaj że nie jestem człowiekiem. Jestem tylko aniołem stróżem w ludzkim ciele żeby ciebie chronić i na twoją własną prośbę.
- Aha..
- Nawet aniołowie nie mogą być z śmiertelnikiem lub śmiertelniczką.
- A jak będą ? - zaciekawiło mnie to.
-  Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Tak naprawdę ich nie znamy. - odpowiedziałam tak lekceważąco, że mnie tamtym wkurzyła .
 Nagle usłyszałam że ktoś woła moje imię, ale nikogo nie było. Kto to ? Albo co ? Grace na pewno nie, ale głos był znajomy.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 8 " Martwa, ale żywa"

- Cześć Damon. Co ty tu robisz ? - zapytałam się go gdy moja matka poszła robić coś swojego.
-A co nie mogę zabrać mojej dziewczyny do KFC . - powiedział i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- A od kiedy jesteś twoją dziewczyną ? - zapytałam się bo nie przypominam sobie że on jest moim chłopakiem. Ale tak naprawdę on mi się podoba.. Więc...


- Wiesz dobrze że mi się bardzo podobasz, a ja wiem, że tobie też się podobam.  Nie musimy już tego ukrywać i być razem jak jakaś prawdziwa para. Co nie kotku ?  - nie zdążyłam nic mu odpowiedzieć, bo zaczął mnie całować. "Cudnie on całuje "- pomyślałam, a on szepnął mi do ucha " wiem, ty też".  Zaskoczyło mnie to. Czy on umie czytać mi w myślach ?

Szliśmy sobie drogą po mieście. Było pełno ludzi. Nie dziwię się przecież zbliżają się wakacje, a w szkołach są już tak naprawdę wolne dni. Szłam w objęciach Damona, nawet gdy spotkał swoich kolegów nie puścił mnie, tylko mnie łaskotał i mówił że jestem jego dziewczyną.
Czułam że jego koledzy tylko udają że są zadowoleni że ja i ich najlepszy kumpel jesteśmy razem. Bo niby dlaczego taka dziwna laska i najprzystojniejszy chłopak z szkoły są razem. To tak nie powinno wyglądać dla nich. To powinno być tak że Damon powinien być z Anne Evelen. Była przecież miss szkoły. No ale cóż. Powinnam  cieszyć się ze swojego szczęścia, a nie martwić się że coś tu nie gra.
Damon chyba to wyczuł bo pocałował mnie wśród jego kolegów
Słyszałam jak oni klaskali  i krzyczeli gorzko.
Wszystko by było ok, ale widziała to Anne.
Mój kotek w ogóle się tym nie przejął, ale ja tak. Wyczuwałam jakieś niebezpieczeństwo.
Widziałam jak była wściekła, ale potem się skrycie uśmiechnęła, a później poszła. Czułam że coś będzie się robić, ale nie dawałam żadnych znaków. Udało mi się że Damon nic się nie domyślił bo się zajął rozmową z kumplami.
Powiedział mu że dzisiaj z wypadu do KFC nici, bo przypomniało mi się spotkanie z moją anielicą, która na te spotkanie przybrała postać człowieka. Nie powiedziałam mu tego o anielicy, ale tak troszkę skłamałam że się umówiłam z dawną koleżanką z szkoły, a że ona tu przyjechała na kilka dni, więc... Oczywiście na początku był smutny i nie chciał mnie puścić, ale wiedział że nie za trzyma mnie siłą. Więc się w końcu pogodził z tym i poszłam. Byłam ciekawa jak Grace będzie wyglądać. Zapowiadało się ciekawie te spotkanie. I pobiegłam ile sił w nogach. Muszę być tam za 10 min, a to trochę kawałek.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 7. "Martwa, ale żywa"

- Nie... Zostaw mnie !! Ratunku !! - krzyczałam. Okazało, że śnił mi się koszmar. Strasznie się bałam. Nawet w oczach był widoczny strach. Gdy spojrzałam na zegarek zobaczyłam że jest po 23. Postanowiłam sprawdzić czy wszystko w domu jest okey. Nagle zawiało zimne powietrze. Spojrzałam się wszędzie, ale okna były pozamykane. Więc czym prędzej pobiegłam zobaczyć czy matka śpi. Okazało się że jej nie było. Dziwne. Gdzie ona może być w środku nocy ?


Rozejrzałam się po całym mieszkaniu, ale brak śladu. Nagle do drzwi dzwoni dzwonek. - Boże - pomyślałam., gdy podeszłam na palcach, żeby zobaczyć kto to. Byłam zdziwiona nikogo tam nie było.
Czuję się jak jakimś horrorze. Czy to może być... Edward ... Przyszedł aby mnie do końca zabić ? Nie.. Gdzie jest Daniel i Harry. Gdzie jest Daniel ? Miał się mną przecież opiekować. To wszystko wydawało się być straszne. No ale cóż .. Poczekałam jakieś 15 min i nic już się ni działo. A może to tylko moja wyobraźnia flecie mi takie psikusy. Może jestem martwa, ale jestem też jakby żywa i boję się o moje życie które jeszcze tak jakby trwa.
Zasypiam...
Ponowie mi się śnią pewne sny.
       
-Jak mogłaś zawalić na całej lini ?! - słyszałam czyjeś krzyki
- Nie znalazłam jej Najwyższy, wybacz- mówi jakiś anioł, który ma wyrwane pióro z skrzydeł.
- Chcesz dostać awans ? - pyta się anielicy jej władca.
- Oczywiście. - odparła
- To masz mi ją przyprowadzić .... - w tym momencie zasnęłam.

Gdy się już na dobre obudziłam nie pamiętałam już tamtego snu, myślałam że to była rozmowa pracownicy z jej szefem. Nie pamiętałam już tak dobrze tych postaci. Szczerze to było tak jakby za mgłą . Nagle usłyszałam pukania do drzwi. To była moja wspaniała matka.
- Taa - odparłam.
- Masz gościa - uśmiechneła się - czeka na dole, pośpiesz się. - i poszła na dół.
- Kto to ? - pomyślałam w myślach rzucając jakieś tam ciuchy na siebie.
- Dopiero co wstałam- dodałam sobie to w myślach i poszłam na dół.  

piątek, 25 października 2013

Rozdział 6 "Martwa, ale żywa"

Wolałabym w ogóle nie przychodzić do domu gdyby wiedziałam o czym mi moja matka będzie truła głowę.
Więc fajnie było jak Damon mnie odprowadził. Żartowaliśmy, śmieliśmy się,  opowiadaliśmy sobie różne historie z dzieciństwa. Byłam naprawdę w dobrym humorze. Ale stara wszystko zepsuła.
Więc to było tak.

-  Cześć . - przywitałam się jak weszłam do chaty.
- Musimy porozmawiać ! - powiedziała do mnie ostrym tonem, nawet nie chciała udawać miłej. Raczej ona nigdy nie jest dla mnie miła. Ale co tam. Da się przyzwyczaić.


Wtedy poszliśmy do salonu usiedliśmy. I była cisza. Chciała coś powiedzieć, ale widziałam w jej oczach strach. Czy ona może wie że naprawdę nie żyję i cała ta historia z sen każdej osoby jest prawdziwa ?   Zastanawiała mnie ta myśl. A może ona się czegoś domyśla. Ale to było coś innego.
- Czy ty i Daniel się zabezpieczacie ? - w końcu się zapytała, a mnie zamurowało. Ona myślała że ja i Daniel jesteśmy parą ... o boże.
- Nie. - odparłam, ale zaraz dodałam - My nie jesteśmy parą. - ale ona tego niedosłyszała.
- Ja nie chcę być jeszcze babcią !! A po za tym raz z jednym a raz z drugim jak jakaś .. - nie dokończyła bo natychmiast jej przerwałam.
- A JA NIE CHCĘ BYĆ MATKĄ !! A JA NIE CHODZĘ Z DANIELEM ! - krzyknęłam na nią i poleciałam z płaczę do góry do pokoju. Ona tego nie widziała, według jej nic się pewnie nie stało. A z tego co się dowiedziałam uważa mnie za jakąś.... A nie powiem..  

Wtedy postanowiłam wziąć żyletkę i zaczęłam się tnąc .  Bolało to, ale bolało mnie niż słowa własnej matki.
Krew mi się strasznie lała, nawet nie sądziłam że naprawdę jest jeszcze krew tam.
Niekiedy żałuje że nie można cofnąć czasu i być z ojcem niż z taką matką, która tak naprawdę ma ciebie tylko przez wpadkę. Która cię w ogóle nie kocha i jesteś jej obojętna. Moja matka urodziła mnie w wieku 16 lat. Mój ojciec miał już wtedy 18 lat. Tysiące razy mówiła mi że przeze mnie, nie miała szansy na zrobienie kariery, tylko musiała mną się opiekować. Teraz ma ona 33 lata.
Tak naprawdę ona nie traktuje mnie jak córkę, tylko jak ktoś obcy.
 A ja tylko bym chciała aby było tak jak innych rodzinach.
Mieć kochającą matkę, tak jak moje przyjaciółki.
Mój ojciec mną się zajmował jak najlepiej jak mógł, gdy moja matka próbowała swoich szans jako modelka.
Ale teraz już nie potrzebuję jej jak kiedyś, teraz zrozumiałam już że muszę liczyć sama na siebie i na moich przyjaciół, bo tak mnie życie nauczyło.

sobota, 19 października 2013

Rozdział 5 " Martwa, ale żywa"

Usiadłam. Damon się na mnie spojrzał. Jego spojrzenie spotkało się z moim. W końcu  wydusiłam z siebie kilka słów.
- To nie był sen. To się wydarzyło naprawdę . - spojrzałam się zaś na niego a on wybuchnął śmiechem
- Słyszałem że jesteś dziwna, ale nie sądziłem że aż tak. - odparł .




- Ach.. Damon.. Wiem brzmi to dziwnie, ale taka jest prawda. Proszę zrozum. - błagałam go, nie chcę aby uważał mnie za dziwaczkę.
- A po co to mi w ogóle mówisz ?
- Sama nie wiem, może dlatego żebyś wiedział że to nie był koszmar.
- A to kim ty jesteś ?
- Dalej jestem Samanthą Avory, którą znałeś i znasz, może tylko że jestem tak jakby duchem. - Damon milczał, nagle zaś wybuchł śmiechem.


- Sami przyznaj się jaja robisz ze mnie, chcesz żebym ci uwierzył w te twoje bajeczki bo powiedziałem Ci co mi się w nocy za koszmary śnią. Nie sądziłem że taka jesteś, a mi się tak naprawdę bardzo ... - nie dokończył, zamilkł.

- Po co miałam bym cię wyśmiać ? Daniel zabronił mi komukolwiek coś mówić o tym, a jak się on o tym dowie to mnie zabije. A  gdy  jeszcze Harry się dowie. O Boże .. wolę nie myśleć. Błagam Cię uwierz w to i nikomu tego nie mów.
Pliss.  - błagałam go jak mogłam.

- Mam ci uwierzyć, udowodnij mi jakoś to. - powiedział teraz już bardzo poważnie.
- No.. Dobra. - wyciągam mu swój amulet, który ukradłam żniwiarzowi. - To jest amulet który podtrzymuje moje ciało lub iluzje ciała na ziemi. Ukradłam go żniwiarzowi ciemności który mnie zabił,  a ten żniwiarz to ten przystojniak...  Eee.. raczej udawany przystojniak.

- Omg. Więc ty tak naprawdę nie żyjesz . Masakra.
- No. Ale Harry i Daniel pomagają mi znaleźć moje ciało i będzie tak jak dawniej.
-A ja myślałem że Daniel to twój nowy chłopak.
- Hahaha nie. To jest anioł, mój opiekun na ziemi który pomaga mi się przygotować na powrót jego powrotu.
- Aaa...
- A teraz muszę Cię chronić .
- Dlaczego ? Samantha przecież mi nic nie grozi.
- Bo ty możesz być następnym. On wie że przez ciebie może dojść do mnie. A gdy będziesz obok mnie, on nie wyczuje Twojego ciepła ciała i będziesz bezpieczny.


Nagle zadzwonił mój telefon i okazało się że to moja matka.
- Ja muszę już lecieć, moja matka już wróciła do domu i czeka mnie  długa rozmowa z nią.
- Odprowadzę Cię.
- Dzięki. - odparłam i ruszyliśmy .

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 4 " Martwa, ale żywa "

- Dzień dobry Jake, jak się spało ? - zapytałam się mojego kotka.
Nie chciało mi się stawać z łóżka, gdyby nie te spotkanie z Damonem jeszcze bym leżała w łóżku. Nie chcę się widzieć z matką. Tak naprawdę mam jej dosyć. Wolałam bym być z ojcem. On przynajmniej nie truł mi cały czas durną gadką. Spojrzałam na godzinę i zobaczyłam że jest już po 9. Postanowiłam szybko się ubrać, umalować i zjeść śniadanie, żeby zdążyć.
Po pół godziny byłam już gotowa. Zeszłam na dół i zauważyłam że matki nie ma w chacie i jest git. Przynajmniej mogę teraz zjeść spokojnie śniadanie. I nie będę musiała się na nią gapić i wysłuchiwać jej ględzenia.


Akurat zrobiłam sobie tosty z nutellą, gdy słyszę że do drzwi ktoś puka.
To był Damon..
- Cześć Damon, sorry że jeszcze nie gotowa, ale dopiero wstałam i jem śniadanie, wejdziesz i poczekasz w środku co nie ?
- No dobra - powiedział z  nie zadowolonym za bardzo głosem.

- Samantha - powiedział już trochę lepszym głosem.
- Tak ?
- Smacznego.
- Dzięki.

I nastała cisza, ja jem, a on się na mnie patrzy.
- Damon coś jest nie tak ? że się na mnie tak patrzysz ?- w końcu się go zapytałam.



Nic nie odpowiedział. A potem mruknął coś pod nosem.
Po chwili dodałam mu że jestem gotowa i wyszliśmy .


- Jesteś śliczna - powiedział Damon gdy szliśmy.
- A ty mega przystojny.
- Taa. Komplement za komplement. Co nie ? - i oboje prysnęliśmy śmiechem.
- Nie. O czym chciałeś ze mną pogadać ? No bo na pewno nie to że jestem śliczna, ale dziękuje.
- To jest dziwne - zaczyna - Nie wiem po co ci to mówię, ale co nocy śni mi się to samo, że jesteśmy na imprezie u Tiny i ty nagle wychodzisz z kimś na powietrze i idę za tobą bo zapomniałaś wziąć bolerka i że widzę cię tam nie żywą. A tamten koleś zamienia się coś dziwnego tak jakby .. - nie skończył
- Żniwiarza . - powiedziałam .
- Tak, a potem... Dzwonię na karetkę i oni przyjeżdżają ale już było za późno.
- Już nie żyłam ?
- Tak. Jeszcze śnił mi się planowanie twojego pogrzebu. Jak twój ojciec był w szoku i wyjechał do Berlina. Bo wszystko wiązało mu się z tobą.- przerwał nagle. Nie wiedziałam że ojciec z tego powodu wyjechał do Berlina. Masakra . Ciekawe czy mu się śnią takie koszmary.
- Dziwne co nie ? - powiedział nagle, a ja się wyrwałam z swoich myśli.
- Posłuchaj teraz ja muszę cos ci powiedzieć, ale obiecaj że to zostanie tylko miedzy nami. Ok ?
- No dobra, dajesz.
-Ale obiecujesz ?
- Tak.  

środa, 9 października 2013

Rozdział 3. " Martwa, ale żywa "

- Jaki ja głupi byłem! Prawie niedoszło do tragedii. Mogłem Cię posłuchać. Ale skąd ty niby wiedziałaś że ona jest żniwiarką ? - zapytał mnie się w końcu Daniel. Nie chciałam słyszeć tego pytania. Ale..
- Czułam niepokój i dlatego ci powiedziałam, nie wiedziałam że ona jest żniwiarką ? A nie widziałam czarnych cieni, szczerze to nawet się nie patrzałam czy one są. - umilkłam, spojrzałam że Daniel się dziwnie na mnie patrzy. Milczałam. On też.



Nie wytrzymałam i w końcu się na niego wydarłam.
- Daniel do diabła co jest ?!
- Nic. Po prostu myślę. To trochę dziwne jak na ducha że coś czujesz ... - chciał coś jeszcze powiedzieć ale zamilkł.
- Sorry.
- Nic się nie stało.

Staliśmy bez słowa, po jakiś 5 min  przyjechał autobus.
Jechaliśmy pół godziny i ja wyszłam pierwsza, a gdzie Daniel jedzie to ja nie wiem.


 Szłam sobie. Na mieście było mało osób.
Było kilka par. Zazdrościłam im. Wszyscy są szczęśliwi, tacy jak ja byłam kiedyś. Nagle słyszę wśród ciszy że mój telefon. To był Damon. Chłopak z którym byłam u tej imprezie u Tiny.  Nie chciałam odebrać, ale też nie chciałam się tłumaczyć dlaczego nie odebrałam. Więc tak dla świętego spokoju odebrałam ten telefon.



- Cześć Samantha - dobiegł głos Damona z słuchawki.
-Ooo.. Damon .. Siema.. Jak miło mi cię słyszeć. - starałam się   mówić jak najmilszym tonem głosu.
- Musimy się spotkać.
- A po co i kiedy ?
-Jak najszybciej!  - już nie był to taki głos jak na początku. Nie rozumiem coś się mu stało?
- A nie możesz powiedzieć mi tego w szkole ? No bo nie ma mnie teraz w domu.
-Szkoła dopiero za 2 dni. Przecież jest teraz weekend. No to co jutro o 10 pod twoim domem po ciebie przyjdę . Może być ?
- No. Ok. Niech ci będzie .
- Super. No to pa. - powiedział to i się rozłączył.
-  Nara. - powiedziałam to z ironią jaka przeszła mi przez gardło.

Za nim się obróciłam już doszłam do domu. Z tego co widzę matka już jest w domu, bo świecą się światła.
- Cześć mamo. - powiedziałam na powitanie i zamknęłam drzwi, wchodząc do góry po schodach do mojego pokoju.
- Gdzie się ty zaś włóczyłaś ? - zapytała matka wybiegając z kuchni. - Wiesz która jest już godzina ? No chyba nie, jest już po 23, a ty jeszcze na dworze byłaś. Może i masz 17 lat. Ale się mówi o której się przyjdzie. O patrz mam już przez ciebie siwy włos na głowie.
- Nie mam teraz ochoty gadać, pogadamy jutro. Jestem zmęczona.

Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zastanawiało mnie to co chce ode mnie Damon i dlaczego tak mu zależy na tym spotkaniu.

sobota, 5 października 2013

Rozdział 2. "Martwa, ale żywa"

Wszyscy świetnie się bawią nawet Daniel, który był temu przeciwny, świetnie filtrował z Victorią. A ja postanowiłaś usiąść i pożalić  się nad sobą, że nie mogę być taka jak Victoria i Marina.
Teraz czego potrzebowałam, aby Daniel przyszedł i mnie pocieszył, ale on woli tą Victorie. Gdy tak siedziałam i spływała mi łza podszedł do mnie Freedy. I usiadł koło mnie. Poczułam jego ciepło.
I bezpieczeństwo .




- Samantha dlaczego płaczesz?  Coś nie tak ? - zapytał mnie się swoim ciepłym głosem.
- Teraz już jest mi lepiej, dzięki za troskę. - powiedziałam się i wtulałam się do niego.
- Bardzo się cieszę, jeżeli pozwolisz mogę tu zostać z tobą ? - wtedy coś mnie zastanowiło.
- Spoko, ale dlaczego wolisz być taką laską jak ja, a nie z piękną Victorią i z Mariną?
- Hm.. Dlaczego może dlatego że ja do nich nie pasuję. Marina i Thomas są razem, a Victoria to kumpelka od Mariny, a ja przyszedłem tu na prośbę mojego kumpla.

Wtedy poczułam jakąś chemie między nami. On chyba poczuł to samo co ja bo po chwili się całowaliśmy.  Niesamowite to było, całowaliśmy się na zachodzie słońca cudownie.  Ale gdy skończyliśmy rozległ się nagle huk.

 I wtedy zobaczyłam ...
Że z wody wychodzi anioł ciemności czyli żniwiarz, a raczej żniwiarka .. A była to Victoria. Jednak się nie myliłam,  później zawołał mnie Daniel żebym mu pomogła bo Thomas cały krwawi. Powiedziałam Freediemu żeby zadzwonił błyskawicznie na pogotowie, a Marina zemdlała.

W tym samym czasie ona podeszła do mnie i chciała mnie zaatakować, ale nagle zobaczyła że mam amulet.

- Skąd ty masz ten amulet ? - spojrzała na mnie.
- A co cię to obchodzi- powiedziałam dość chamsko że Daniel się na mnie spojrzał ale zaraz spuścił wzrok i dalej pomagał Thomasowi.
- To ty jesteś tą osobą co ukradło żniwiarzowi amulet. W takim razie musisz iść ze mną.
- Ona nigdzie nie pójdzie. -wtrącił   swoje 3 grosze Daniel. I wyciągnął swój miecz.
-  Ach. Tak. Uwierz Samantho jeszcze się spotkamy, a teraz lecę do swojego pana i mu o tym opowiem. A my Daniel jeszcze się na pewno spotkamy. - po wypowiedzeniu tych słów, poleciała . A Daniel musiał reszcie zmienić trochę te wydarzenia z wypadku. Ale tylko tak że łódka się przewróciła. A i Freedy będzie pamiętać o naszym pocałunku.
Pół godziny później wszyscy się z nami pożegnali.
- Samantho zaproszę cię do znajomych na facebooku jak można. - powiedział mi Freedy
- Ależ oczywiście. Mam nadzieję że dotrzymasz słowa i wyślesz mi zaproszenie. - powiedziałam z uśmiechem
- Oczywiście że tak. Mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy .
- Ja też, zgadamy się na fejsie. A teraz musimy już iść.
- Żegnaj - dał mi całusa i poszliśmy.
- Będę tęsknić- To były ostanie słowa które mu powiedziałam przed odejściem i poszliśmy na przystanek autobusowy.

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 1. " Martwa, ale żywa "

Wakacje za niecałe 2 tyg. A już tak mało osób w szkole. Ja i Daniel postanowiliśmy pojechać nad jezioro. Nie żeby pływać lub łowić ryby, ale na lekcje. Nie na zwykłe lekcje, tylko na czytanie w myślach. Musiałam ponoć tego się nauczy, ale jakoś od tygodnia mi to nie wychodzi. Pomyślałam że nici z tego. Nawet Daniel miał już tego dość. Nie dziwię się. Mój opiekun spojrzał się na mnie z dziwną miną. Wiem co ta mina oznacza. O boże. Gdzieś jest żniwiarz. Boże. Boję się. Pewnie chce amulet który ukradłam żniwiarzowi ciemności. Za krzaków wyszła wesoła grupka 2 chłopaków i 2 dziewczyny. Wszyscy w moim wieku. Szli. Pewien chłopak się do mnie uśmiechnął i stanął.
-Ey- zawołał - macie czas ? A szczególnie ty ładna ?
Spojrzałam na Daniela, a po chwili krzyknęłam że tak. Jak mogłam zauważyć Daniel nie był zadowolony. Cóż ma pecha i tak z lekcji by nic nie było. Nie pojmuję trochę tego. Ja chcę tylko mieć swoje ciało. I żyć tak jak kiedyś. Daniel i Harry muszą mnie zrozumieć. Inaczej będą mieć pecha. No cóż.
- Jestem Samantha, a to jest mój kumpel Daniel - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Miło mi.- zaczął - Jestem Freedy, tamten to Thomas, a tamte dwie to Marina i .. - nie dokończył bo przerwała mu czarnowłosa piękność .
-Jestem Victoria - zaczęła z wielkim uśmiechem na twarzy .
- To co idziemy popływać na łódkach ? - zapytała się marina.
Ja pokiwałam głową i ruszyliśmy.
Zauważyłam że Vici i Marina są przyjaciółkami. Cały czas ze sobą gadali i śmiali się.


Ale ta Victoria miała sobie coś dziwnego. Powiedziałam to Danielowi, ale on mnie wyśmiał. Powiedział ze zamyśleniem że to bardzo miła osóbka. Więc jak ja niby zmyślałam, zamknęłam się i pozmyślam że co mnie to obchodzi.. Ale jednak mnie obchodziło. Czułam niepokój, a może to takie złudzenie, ale przecież duchy tego nie czują. Coś mi tu nie gra. Ale co ? Sama już nie wiem, szłam dalej myśląc o niej.

piątek, 30 sierpnia 2013

Prolog " Martwa, ale żywa "

" Życie jest fatalne! " Ostatnie moje słowa wypowiedziane na imprezie u mojej przyjaciółki Tiny. 
Jestem Samantha Avory i mam 16 lat, gdy on po mnie przyszedł. Przystojny 17-sto latek o błękitnych oczach i zabójczym uśmiechu. Każda laska by na niego poleciała.  A on wybrał mnie. A mój fatalny los go. Wtedy byłam jak milion diamentów, ale teraz jestem martwa. Gdyby można było cofnąć czas, chętnie bym to zrobiła. Nie doszło by do tego planowanego wypadku. Gdybym była z  Joshem. W chwili wypadku skończyłam  17 lat, ale potem umarłam. W wieku 17 lat ! Ale wciąż jestem na ziemi i ukradłam żniwiarzowi amulet który podtrzymuje moją duszę na ziemi i wyglądam jakbym żyła. Dalej chodzę do szkoły i nikt nie wie że nie żyję. Oprócz moich 2 opiekunów Daniela z którym jestem cały czas i niektóry myślą że to mój chłopak i Harrego, którego rzadko widzę. Harry pomaga mi znaleźć moje ciało, aby moja dusza wróciła, a Daniel uczy mnie i się mną opiekuje.

A to jeszcze jakieś zdjęcie jeszcze jak żyłam, o tak właśnie wyglądałam teraz zrobiłam całe włosy na bordowy kolor. Jak już nie żyję to muszę sobie zrobić inne włosy.