poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 7. "Martwa, ale żywa"

- Nie... Zostaw mnie !! Ratunku !! - krzyczałam. Okazało, że śnił mi się koszmar. Strasznie się bałam. Nawet w oczach był widoczny strach. Gdy spojrzałam na zegarek zobaczyłam że jest po 23. Postanowiłam sprawdzić czy wszystko w domu jest okey. Nagle zawiało zimne powietrze. Spojrzałam się wszędzie, ale okna były pozamykane. Więc czym prędzej pobiegłam zobaczyć czy matka śpi. Okazało się że jej nie było. Dziwne. Gdzie ona może być w środku nocy ?


Rozejrzałam się po całym mieszkaniu, ale brak śladu. Nagle do drzwi dzwoni dzwonek. - Boże - pomyślałam., gdy podeszłam na palcach, żeby zobaczyć kto to. Byłam zdziwiona nikogo tam nie było.
Czuję się jak jakimś horrorze. Czy to może być... Edward ... Przyszedł aby mnie do końca zabić ? Nie.. Gdzie jest Daniel i Harry. Gdzie jest Daniel ? Miał się mną przecież opiekować. To wszystko wydawało się być straszne. No ale cóż .. Poczekałam jakieś 15 min i nic już się ni działo. A może to tylko moja wyobraźnia flecie mi takie psikusy. Może jestem martwa, ale jestem też jakby żywa i boję się o moje życie które jeszcze tak jakby trwa.
Zasypiam...
Ponowie mi się śnią pewne sny.
       
-Jak mogłaś zawalić na całej lini ?! - słyszałam czyjeś krzyki
- Nie znalazłam jej Najwyższy, wybacz- mówi jakiś anioł, który ma wyrwane pióro z skrzydeł.
- Chcesz dostać awans ? - pyta się anielicy jej władca.
- Oczywiście. - odparła
- To masz mi ją przyprowadzić .... - w tym momencie zasnęłam.

Gdy się już na dobre obudziłam nie pamiętałam już tamtego snu, myślałam że to była rozmowa pracownicy z jej szefem. Nie pamiętałam już tak dobrze tych postaci. Szczerze to było tak jakby za mgłą . Nagle usłyszałam pukania do drzwi. To była moja wspaniała matka.
- Taa - odparłam.
- Masz gościa - uśmiechneła się - czeka na dole, pośpiesz się. - i poszła na dół.
- Kto to ? - pomyślałam w myślach rzucając jakieś tam ciuchy na siebie.
- Dopiero co wstałam- dodałam sobie to w myślach i poszłam na dół.  

3 komentarze: