piątek, 25 października 2013

Rozdział 6 "Martwa, ale żywa"

Wolałabym w ogóle nie przychodzić do domu gdyby wiedziałam o czym mi moja matka będzie truła głowę.
Więc fajnie było jak Damon mnie odprowadził. Żartowaliśmy, śmieliśmy się,  opowiadaliśmy sobie różne historie z dzieciństwa. Byłam naprawdę w dobrym humorze. Ale stara wszystko zepsuła.
Więc to było tak.

-  Cześć . - przywitałam się jak weszłam do chaty.
- Musimy porozmawiać ! - powiedziała do mnie ostrym tonem, nawet nie chciała udawać miłej. Raczej ona nigdy nie jest dla mnie miła. Ale co tam. Da się przyzwyczaić.


Wtedy poszliśmy do salonu usiedliśmy. I była cisza. Chciała coś powiedzieć, ale widziałam w jej oczach strach. Czy ona może wie że naprawdę nie żyję i cała ta historia z sen każdej osoby jest prawdziwa ?   Zastanawiała mnie ta myśl. A może ona się czegoś domyśla. Ale to było coś innego.
- Czy ty i Daniel się zabezpieczacie ? - w końcu się zapytała, a mnie zamurowało. Ona myślała że ja i Daniel jesteśmy parą ... o boże.
- Nie. - odparłam, ale zaraz dodałam - My nie jesteśmy parą. - ale ona tego niedosłyszała.
- Ja nie chcę być jeszcze babcią !! A po za tym raz z jednym a raz z drugim jak jakaś .. - nie dokończyła bo natychmiast jej przerwałam.
- A JA NIE CHCĘ BYĆ MATKĄ !! A JA NIE CHODZĘ Z DANIELEM ! - krzyknęłam na nią i poleciałam z płaczę do góry do pokoju. Ona tego nie widziała, według jej nic się pewnie nie stało. A z tego co się dowiedziałam uważa mnie za jakąś.... A nie powiem..  

Wtedy postanowiłam wziąć żyletkę i zaczęłam się tnąc .  Bolało to, ale bolało mnie niż słowa własnej matki.
Krew mi się strasznie lała, nawet nie sądziłam że naprawdę jest jeszcze krew tam.
Niekiedy żałuje że nie można cofnąć czasu i być z ojcem niż z taką matką, która tak naprawdę ma ciebie tylko przez wpadkę. Która cię w ogóle nie kocha i jesteś jej obojętna. Moja matka urodziła mnie w wieku 16 lat. Mój ojciec miał już wtedy 18 lat. Tysiące razy mówiła mi że przeze mnie, nie miała szansy na zrobienie kariery, tylko musiała mną się opiekować. Teraz ma ona 33 lata.
Tak naprawdę ona nie traktuje mnie jak córkę, tylko jak ktoś obcy.
 A ja tylko bym chciała aby było tak jak innych rodzinach.
Mieć kochającą matkę, tak jak moje przyjaciółki.
Mój ojciec mną się zajmował jak najlepiej jak mógł, gdy moja matka próbowała swoich szans jako modelka.
Ale teraz już nie potrzebuję jej jak kiedyś, teraz zrozumiałam już że muszę liczyć sama na siebie i na moich przyjaciół, bo tak mnie życie nauczyło.

sobota, 19 października 2013

Rozdział 5 " Martwa, ale żywa"

Usiadłam. Damon się na mnie spojrzał. Jego spojrzenie spotkało się z moim. W końcu  wydusiłam z siebie kilka słów.
- To nie był sen. To się wydarzyło naprawdę . - spojrzałam się zaś na niego a on wybuchnął śmiechem
- Słyszałem że jesteś dziwna, ale nie sądziłem że aż tak. - odparł .




- Ach.. Damon.. Wiem brzmi to dziwnie, ale taka jest prawda. Proszę zrozum. - błagałam go, nie chcę aby uważał mnie za dziwaczkę.
- A po co to mi w ogóle mówisz ?
- Sama nie wiem, może dlatego żebyś wiedział że to nie był koszmar.
- A to kim ty jesteś ?
- Dalej jestem Samanthą Avory, którą znałeś i znasz, może tylko że jestem tak jakby duchem. - Damon milczał, nagle zaś wybuchł śmiechem.


- Sami przyznaj się jaja robisz ze mnie, chcesz żebym ci uwierzył w te twoje bajeczki bo powiedziałem Ci co mi się w nocy za koszmary śnią. Nie sądziłem że taka jesteś, a mi się tak naprawdę bardzo ... - nie dokończył, zamilkł.

- Po co miałam bym cię wyśmiać ? Daniel zabronił mi komukolwiek coś mówić o tym, a jak się on o tym dowie to mnie zabije. A  gdy  jeszcze Harry się dowie. O Boże .. wolę nie myśleć. Błagam Cię uwierz w to i nikomu tego nie mów.
Pliss.  - błagałam go jak mogłam.

- Mam ci uwierzyć, udowodnij mi jakoś to. - powiedział teraz już bardzo poważnie.
- No.. Dobra. - wyciągam mu swój amulet, który ukradłam żniwiarzowi. - To jest amulet który podtrzymuje moje ciało lub iluzje ciała na ziemi. Ukradłam go żniwiarzowi ciemności który mnie zabił,  a ten żniwiarz to ten przystojniak...  Eee.. raczej udawany przystojniak.

- Omg. Więc ty tak naprawdę nie żyjesz . Masakra.
- No. Ale Harry i Daniel pomagają mi znaleźć moje ciało i będzie tak jak dawniej.
-A ja myślałem że Daniel to twój nowy chłopak.
- Hahaha nie. To jest anioł, mój opiekun na ziemi który pomaga mi się przygotować na powrót jego powrotu.
- Aaa...
- A teraz muszę Cię chronić .
- Dlaczego ? Samantha przecież mi nic nie grozi.
- Bo ty możesz być następnym. On wie że przez ciebie może dojść do mnie. A gdy będziesz obok mnie, on nie wyczuje Twojego ciepła ciała i będziesz bezpieczny.


Nagle zadzwonił mój telefon i okazało się że to moja matka.
- Ja muszę już lecieć, moja matka już wróciła do domu i czeka mnie  długa rozmowa z nią.
- Odprowadzę Cię.
- Dzięki. - odparłam i ruszyliśmy .

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 4 " Martwa, ale żywa "

- Dzień dobry Jake, jak się spało ? - zapytałam się mojego kotka.
Nie chciało mi się stawać z łóżka, gdyby nie te spotkanie z Damonem jeszcze bym leżała w łóżku. Nie chcę się widzieć z matką. Tak naprawdę mam jej dosyć. Wolałam bym być z ojcem. On przynajmniej nie truł mi cały czas durną gadką. Spojrzałam na godzinę i zobaczyłam że jest już po 9. Postanowiłam szybko się ubrać, umalować i zjeść śniadanie, żeby zdążyć.
Po pół godziny byłam już gotowa. Zeszłam na dół i zauważyłam że matki nie ma w chacie i jest git. Przynajmniej mogę teraz zjeść spokojnie śniadanie. I nie będę musiała się na nią gapić i wysłuchiwać jej ględzenia.


Akurat zrobiłam sobie tosty z nutellą, gdy słyszę że do drzwi ktoś puka.
To był Damon..
- Cześć Damon, sorry że jeszcze nie gotowa, ale dopiero wstałam i jem śniadanie, wejdziesz i poczekasz w środku co nie ?
- No dobra - powiedział z  nie zadowolonym za bardzo głosem.

- Samantha - powiedział już trochę lepszym głosem.
- Tak ?
- Smacznego.
- Dzięki.

I nastała cisza, ja jem, a on się na mnie patrzy.
- Damon coś jest nie tak ? że się na mnie tak patrzysz ?- w końcu się go zapytałam.



Nic nie odpowiedział. A potem mruknął coś pod nosem.
Po chwili dodałam mu że jestem gotowa i wyszliśmy .


- Jesteś śliczna - powiedział Damon gdy szliśmy.
- A ty mega przystojny.
- Taa. Komplement za komplement. Co nie ? - i oboje prysnęliśmy śmiechem.
- Nie. O czym chciałeś ze mną pogadać ? No bo na pewno nie to że jestem śliczna, ale dziękuje.
- To jest dziwne - zaczyna - Nie wiem po co ci to mówię, ale co nocy śni mi się to samo, że jesteśmy na imprezie u Tiny i ty nagle wychodzisz z kimś na powietrze i idę za tobą bo zapomniałaś wziąć bolerka i że widzę cię tam nie żywą. A tamten koleś zamienia się coś dziwnego tak jakby .. - nie skończył
- Żniwiarza . - powiedziałam .
- Tak, a potem... Dzwonię na karetkę i oni przyjeżdżają ale już było za późno.
- Już nie żyłam ?
- Tak. Jeszcze śnił mi się planowanie twojego pogrzebu. Jak twój ojciec był w szoku i wyjechał do Berlina. Bo wszystko wiązało mu się z tobą.- przerwał nagle. Nie wiedziałam że ojciec z tego powodu wyjechał do Berlina. Masakra . Ciekawe czy mu się śnią takie koszmary.
- Dziwne co nie ? - powiedział nagle, a ja się wyrwałam z swoich myśli.
- Posłuchaj teraz ja muszę cos ci powiedzieć, ale obiecaj że to zostanie tylko miedzy nami. Ok ?
- No dobra, dajesz.
-Ale obiecujesz ?
- Tak.  

środa, 9 października 2013

Rozdział 3. " Martwa, ale żywa "

- Jaki ja głupi byłem! Prawie niedoszło do tragedii. Mogłem Cię posłuchać. Ale skąd ty niby wiedziałaś że ona jest żniwiarką ? - zapytał mnie się w końcu Daniel. Nie chciałam słyszeć tego pytania. Ale..
- Czułam niepokój i dlatego ci powiedziałam, nie wiedziałam że ona jest żniwiarką ? A nie widziałam czarnych cieni, szczerze to nawet się nie patrzałam czy one są. - umilkłam, spojrzałam że Daniel się dziwnie na mnie patrzy. Milczałam. On też.



Nie wytrzymałam i w końcu się na niego wydarłam.
- Daniel do diabła co jest ?!
- Nic. Po prostu myślę. To trochę dziwne jak na ducha że coś czujesz ... - chciał coś jeszcze powiedzieć ale zamilkł.
- Sorry.
- Nic się nie stało.

Staliśmy bez słowa, po jakiś 5 min  przyjechał autobus.
Jechaliśmy pół godziny i ja wyszłam pierwsza, a gdzie Daniel jedzie to ja nie wiem.


 Szłam sobie. Na mieście było mało osób.
Było kilka par. Zazdrościłam im. Wszyscy są szczęśliwi, tacy jak ja byłam kiedyś. Nagle słyszę wśród ciszy że mój telefon. To był Damon. Chłopak z którym byłam u tej imprezie u Tiny.  Nie chciałam odebrać, ale też nie chciałam się tłumaczyć dlaczego nie odebrałam. Więc tak dla świętego spokoju odebrałam ten telefon.



- Cześć Samantha - dobiegł głos Damona z słuchawki.
-Ooo.. Damon .. Siema.. Jak miło mi cię słyszeć. - starałam się   mówić jak najmilszym tonem głosu.
- Musimy się spotkać.
- A po co i kiedy ?
-Jak najszybciej!  - już nie był to taki głos jak na początku. Nie rozumiem coś się mu stało?
- A nie możesz powiedzieć mi tego w szkole ? No bo nie ma mnie teraz w domu.
-Szkoła dopiero za 2 dni. Przecież jest teraz weekend. No to co jutro o 10 pod twoim domem po ciebie przyjdę . Może być ?
- No. Ok. Niech ci będzie .
- Super. No to pa. - powiedział to i się rozłączył.
-  Nara. - powiedziałam to z ironią jaka przeszła mi przez gardło.

Za nim się obróciłam już doszłam do domu. Z tego co widzę matka już jest w domu, bo świecą się światła.
- Cześć mamo. - powiedziałam na powitanie i zamknęłam drzwi, wchodząc do góry po schodach do mojego pokoju.
- Gdzie się ty zaś włóczyłaś ? - zapytała matka wybiegając z kuchni. - Wiesz która jest już godzina ? No chyba nie, jest już po 23, a ty jeszcze na dworze byłaś. Może i masz 17 lat. Ale się mówi o której się przyjdzie. O patrz mam już przez ciebie siwy włos na głowie.
- Nie mam teraz ochoty gadać, pogadamy jutro. Jestem zmęczona.

Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zastanawiało mnie to co chce ode mnie Damon i dlaczego tak mu zależy na tym spotkaniu.

sobota, 5 października 2013

Rozdział 2. "Martwa, ale żywa"

Wszyscy świetnie się bawią nawet Daniel, który był temu przeciwny, świetnie filtrował z Victorią. A ja postanowiłaś usiąść i pożalić  się nad sobą, że nie mogę być taka jak Victoria i Marina.
Teraz czego potrzebowałam, aby Daniel przyszedł i mnie pocieszył, ale on woli tą Victorie. Gdy tak siedziałam i spływała mi łza podszedł do mnie Freedy. I usiadł koło mnie. Poczułam jego ciepło.
I bezpieczeństwo .




- Samantha dlaczego płaczesz?  Coś nie tak ? - zapytał mnie się swoim ciepłym głosem.
- Teraz już jest mi lepiej, dzięki za troskę. - powiedziałam się i wtulałam się do niego.
- Bardzo się cieszę, jeżeli pozwolisz mogę tu zostać z tobą ? - wtedy coś mnie zastanowiło.
- Spoko, ale dlaczego wolisz być taką laską jak ja, a nie z piękną Victorią i z Mariną?
- Hm.. Dlaczego może dlatego że ja do nich nie pasuję. Marina i Thomas są razem, a Victoria to kumpelka od Mariny, a ja przyszedłem tu na prośbę mojego kumpla.

Wtedy poczułam jakąś chemie między nami. On chyba poczuł to samo co ja bo po chwili się całowaliśmy.  Niesamowite to było, całowaliśmy się na zachodzie słońca cudownie.  Ale gdy skończyliśmy rozległ się nagle huk.

 I wtedy zobaczyłam ...
Że z wody wychodzi anioł ciemności czyli żniwiarz, a raczej żniwiarka .. A była to Victoria. Jednak się nie myliłam,  później zawołał mnie Daniel żebym mu pomogła bo Thomas cały krwawi. Powiedziałam Freediemu żeby zadzwonił błyskawicznie na pogotowie, a Marina zemdlała.

W tym samym czasie ona podeszła do mnie i chciała mnie zaatakować, ale nagle zobaczyła że mam amulet.

- Skąd ty masz ten amulet ? - spojrzała na mnie.
- A co cię to obchodzi- powiedziałam dość chamsko że Daniel się na mnie spojrzał ale zaraz spuścił wzrok i dalej pomagał Thomasowi.
- To ty jesteś tą osobą co ukradło żniwiarzowi amulet. W takim razie musisz iść ze mną.
- Ona nigdzie nie pójdzie. -wtrącił   swoje 3 grosze Daniel. I wyciągnął swój miecz.
-  Ach. Tak. Uwierz Samantho jeszcze się spotkamy, a teraz lecę do swojego pana i mu o tym opowiem. A my Daniel jeszcze się na pewno spotkamy. - po wypowiedzeniu tych słów, poleciała . A Daniel musiał reszcie zmienić trochę te wydarzenia z wypadku. Ale tylko tak że łódka się przewróciła. A i Freedy będzie pamiętać o naszym pocałunku.
Pół godziny później wszyscy się z nami pożegnali.
- Samantho zaproszę cię do znajomych na facebooku jak można. - powiedział mi Freedy
- Ależ oczywiście. Mam nadzieję że dotrzymasz słowa i wyślesz mi zaproszenie. - powiedziałam z uśmiechem
- Oczywiście że tak. Mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy .
- Ja też, zgadamy się na fejsie. A teraz musimy już iść.
- Żegnaj - dał mi całusa i poszliśmy.
- Będę tęsknić- To były ostanie słowa które mu powiedziałam przed odejściem i poszliśmy na przystanek autobusowy.