środa, 20 listopada 2013

Rozdział 9. "Martwa, ale żywa"

- Grace ! Przesadziłaś ! - gdy zobaczyłam jak wygląda poniosły mnie nerwy. Ona nic nie odpowiedziała, tylko się śmiała. Po chwili się skapnęłam, że wszyscy się na nas patrzą. Zrobiło mi się głupio.
- Dobra, dobra.. Idziemy Sami. - szarpnęła mnie i już kierowaliśmy się do wyjścia, gdy kelner szybko pobiegł do nas.
- A kasa za lody ?! - spojrzał się na nią, a potem na mnie.
- Ach, na moją anielską głowę. Zapomniałam bym.. O proszę. Reszty nie trzeba. -gdy wyciągała kasę, zobaczyłam jej anielski tatuaż było tam napisane po łacińsku "Angelus custodes", co znaczy "Anioł stróż". 
-Ale to jest za mało. - kelner spojrzał się na nią.
- Macie tu ceny naprawdę nieziemskie. U mnie za takie coś to kilka .. - nie dokończyła. 
Mężczyzna spojrzał się dla mnie jakby chciał powiedzieć " Może ty zapłacisz za koleżankę", ale ja szybko wyszłam. 


Gdy sobie już szliśmy do głowy padł mi świetny pomysł.
- Mam dla ciebie świetny plan - powiedziałam. 
 - Jaki ? - spytała się niezadowolona po tej całej sytuacji w knajpie już miała dość ziemskiego życia, ale ja ją muszę przekonać żeby była pod ludzką postacią, bo nie chce wychodzić za kretynkę, która mówi sama ze sobą.
- Idziemy dziś wieczorem na imprezę.
- A niech to diabła- powiedziała to gdy weszła do gówna.
Spojrzałam się i nie wyglądało to zbyt dobrze. Nagle w oczach mojej anielicy coś zabłysło.
- Pójdziemy się przebrać. A potem pójdziemy na imprezę.
- Grace, ale imprezy są dopiero po 21,a mamy teraz 11.
-No i .. Porobimy sobie sweet foty, będę miała co pokazać w domu. Jak wrócę.



Zapadła cisza, a potem poszliśmy do najbliższej toalety miejskiej. Moja anielica naprawdę ekstra ciuchy może wyczarować.
 - Grace, zazdroszczę ci. Możesz czarować takie ekstra ciuchy.
- Czy to takie fajnie ? Mary, moja anielska kuzynka miała lepsze.
- Grace, Grace, czuję że to będzie twój najlepszy czas. Zdobędziesz chłopaków na wyciągnięcie ręki.
- Ja nie mogę. Nie zapominaj że nie jestem człowiekiem. Jestem tylko aniołem stróżem w ludzkim ciele żeby ciebie chronić i na twoją własną prośbę.
- Aha..
- Nawet aniołowie nie mogą być z śmiertelnikiem lub śmiertelniczką.
- A jak będą ? - zaciekawiło mnie to.
-  Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Tak naprawdę ich nie znamy. - odpowiedziałam tak lekceważąco, że mnie tamtym wkurzyła .
 Nagle usłyszałam że ktoś woła moje imię, ale nikogo nie było. Kto to ? Albo co ? Grace na pewno nie, ale głos był znajomy.

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 8 " Martwa, ale żywa"

- Cześć Damon. Co ty tu robisz ? - zapytałam się go gdy moja matka poszła robić coś swojego.
-A co nie mogę zabrać mojej dziewczyny do KFC . - powiedział i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- A od kiedy jesteś twoją dziewczyną ? - zapytałam się bo nie przypominam sobie że on jest moim chłopakiem. Ale tak naprawdę on mi się podoba.. Więc...


- Wiesz dobrze że mi się bardzo podobasz, a ja wiem, że tobie też się podobam.  Nie musimy już tego ukrywać i być razem jak jakaś prawdziwa para. Co nie kotku ?  - nie zdążyłam nic mu odpowiedzieć, bo zaczął mnie całować. "Cudnie on całuje "- pomyślałam, a on szepnął mi do ucha " wiem, ty też".  Zaskoczyło mnie to. Czy on umie czytać mi w myślach ?

Szliśmy sobie drogą po mieście. Było pełno ludzi. Nie dziwię się przecież zbliżają się wakacje, a w szkołach są już tak naprawdę wolne dni. Szłam w objęciach Damona, nawet gdy spotkał swoich kolegów nie puścił mnie, tylko mnie łaskotał i mówił że jestem jego dziewczyną.
Czułam że jego koledzy tylko udają że są zadowoleni że ja i ich najlepszy kumpel jesteśmy razem. Bo niby dlaczego taka dziwna laska i najprzystojniejszy chłopak z szkoły są razem. To tak nie powinno wyglądać dla nich. To powinno być tak że Damon powinien być z Anne Evelen. Była przecież miss szkoły. No ale cóż. Powinnam  cieszyć się ze swojego szczęścia, a nie martwić się że coś tu nie gra.
Damon chyba to wyczuł bo pocałował mnie wśród jego kolegów
Słyszałam jak oni klaskali  i krzyczeli gorzko.
Wszystko by było ok, ale widziała to Anne.
Mój kotek w ogóle się tym nie przejął, ale ja tak. Wyczuwałam jakieś niebezpieczeństwo.
Widziałam jak była wściekła, ale potem się skrycie uśmiechnęła, a później poszła. Czułam że coś będzie się robić, ale nie dawałam żadnych znaków. Udało mi się że Damon nic się nie domyślił bo się zajął rozmową z kumplami.
Powiedział mu że dzisiaj z wypadu do KFC nici, bo przypomniało mi się spotkanie z moją anielicą, która na te spotkanie przybrała postać człowieka. Nie powiedziałam mu tego o anielicy, ale tak troszkę skłamałam że się umówiłam z dawną koleżanką z szkoły, a że ona tu przyjechała na kilka dni, więc... Oczywiście na początku był smutny i nie chciał mnie puścić, ale wiedział że nie za trzyma mnie siłą. Więc się w końcu pogodził z tym i poszłam. Byłam ciekawa jak Grace będzie wyglądać. Zapowiadało się ciekawie te spotkanie. I pobiegłam ile sił w nogach. Muszę być tam za 10 min, a to trochę kawałek.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 7. "Martwa, ale żywa"

- Nie... Zostaw mnie !! Ratunku !! - krzyczałam. Okazało, że śnił mi się koszmar. Strasznie się bałam. Nawet w oczach był widoczny strach. Gdy spojrzałam na zegarek zobaczyłam że jest po 23. Postanowiłam sprawdzić czy wszystko w domu jest okey. Nagle zawiało zimne powietrze. Spojrzałam się wszędzie, ale okna były pozamykane. Więc czym prędzej pobiegłam zobaczyć czy matka śpi. Okazało się że jej nie było. Dziwne. Gdzie ona może być w środku nocy ?


Rozejrzałam się po całym mieszkaniu, ale brak śladu. Nagle do drzwi dzwoni dzwonek. - Boże - pomyślałam., gdy podeszłam na palcach, żeby zobaczyć kto to. Byłam zdziwiona nikogo tam nie było.
Czuję się jak jakimś horrorze. Czy to może być... Edward ... Przyszedł aby mnie do końca zabić ? Nie.. Gdzie jest Daniel i Harry. Gdzie jest Daniel ? Miał się mną przecież opiekować. To wszystko wydawało się być straszne. No ale cóż .. Poczekałam jakieś 15 min i nic już się ni działo. A może to tylko moja wyobraźnia flecie mi takie psikusy. Może jestem martwa, ale jestem też jakby żywa i boję się o moje życie które jeszcze tak jakby trwa.
Zasypiam...
Ponowie mi się śnią pewne sny.
       
-Jak mogłaś zawalić na całej lini ?! - słyszałam czyjeś krzyki
- Nie znalazłam jej Najwyższy, wybacz- mówi jakiś anioł, który ma wyrwane pióro z skrzydeł.
- Chcesz dostać awans ? - pyta się anielicy jej władca.
- Oczywiście. - odparła
- To masz mi ją przyprowadzić .... - w tym momencie zasnęłam.

Gdy się już na dobre obudziłam nie pamiętałam już tamtego snu, myślałam że to była rozmowa pracownicy z jej szefem. Nie pamiętałam już tak dobrze tych postaci. Szczerze to było tak jakby za mgłą . Nagle usłyszałam pukania do drzwi. To była moja wspaniała matka.
- Taa - odparłam.
- Masz gościa - uśmiechneła się - czeka na dole, pośpiesz się. - i poszła na dół.
- Kto to ? - pomyślałam w myślach rzucając jakieś tam ciuchy na siebie.
- Dopiero co wstałam- dodałam sobie to w myślach i poszłam na dół.