sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 10. "Martwa, ale żywa"

Na imprezie było super. Widziałam i czułam że Grace bardzo się podoba. Mi również się podobało, ale ..
- No... Tak.. Zawsze muszą być jakiś ale. - powiedział jakiś to głos. Przeraziłam się. Nikogo nie było, a słyszałam czyiś głos. Był znajomy. To był ten sam głos co wtedy.
Nagle tamten głos dalej wypowiadał, ale teraz mówił tylko "Cassandra,Cassandra". Ten głos wypowiadał czyjeś imię czy co ? Byłam przerażona nie wiem co ten głos ode mnie chce. Najpierw był on, teraz głos. A może to cały czas jest on ?  Chciałam się komuś wyżalić. Ale komu? Grace nie, bo znam ją od niedawna, Damonowi też nie, uznał by mnie wtedy  za wielką wariatkę, a Danielowi i Harremu nie chcę zaś tym mieszać głowy. Została mi jeszcze moją fatalna matka, która się mną nie interesuje i Tina. Właśnie o niej zapomniałam na śmierć. Trzeba by się z nią spotkać. Trzeba przyznać że nie mam nikomu się tak naprawdę wyżalić. Życie jest trudne.
- Masz racje. Lepiej jest tam gdzie ja jestem i gdzie za niedługo będziemy tam razem. - zaś usłyszałam ten głos i jakiś szum.. Co to jest ? Moje myśli przerwał mi telefon.. O Tina dzwoni. Ucieszyłam się jak małe dziecko kiedy widzi, że jest dla niego jakiś prezent. Odebrałam.
- Cześć Samantho. Tak się cieszę, że odebrałaś telefon. Już myślałam że się obraziłaś za ..
- Cześć Tina. To ja się cieszę, że zadzwoniłaś. Kochana, ale za co miałam się obrazić? - zastanawiałam się. Codziennie odkrywam coś nowego od chwili poznania żniwiarza.
- Aa... Tam..  Jak i nie pamiętasz to i dobrze. - usłyszałam w jej głosie jakieś zakłopotanie. Czy ona jedna wiedziała co tam się tak naprawdę stało i tylko jej nie zmienili pamięci.
- Aa.. Tina, spotkamy się ?
- Oto samo chciałam się ciebie zapytać - zaśmiała się.
- Haha.. To kiedy masz czas?
- Może za pół godziny po ciebie przyjdę. Dobra ?
- Jasne, a może za 45 minut bo teraz jestem niedaleko lasu.
- No .. Dobra.. Ale od ciebie jest to tylko 10 minut więc byś się wyrobiła-  usłyszałam w jej głosie gniew.
- Tak wiem, ale muszę coś jeszcze załatwić. To za 45 min ?
- No spoko. To papa .
- Do zobaczenia.- rozłączyłam się i ruszyłam w stronę  domu .
Dalej myślałam co ten głos w mojej głowie może oznaczać.
A może ja tak po prostu szaleję na myśl, że jestem pół nieżywa.
Hm.. Ciekawe jak by się dowiedział Daniel, że słyszę jakieś głosy. Pewnie padł by w szał, że utrudniam mu trudną robotę.
A Grace by się tysiące razy by o to pytała. Tina.. hm.. Ona coś ukrywa.. A ja muszę się dowiedzieć czy pamięta coś z tego dnia jak było przyjęcie. Pewnie tak, ale boi  mi się o tym powiedzieć. Słyszałam w jej glosie strach przed czymś. A może ona też słyszy głosy tak jak ja? Niespodziewanie przed moimi oczami pojawiła się jakaś postać. Była ona zamazana i nie wyraźna. Trwało to tylko 3 sekundy i znikła, tak szybko jak i się pojawiła. Kim ona była ? To nie był żniwiarz, chyba. Ta postać uśmiechnęła się do mnie. Jakby chciała się upewnić jak wyglądam. Boję się, naprawdę się boję. I ruszyłam szybko w stronę domu.